Na początku XXI wieku w Polsce zaczęło pojawiać się co raz więcej sklepów z odzieżą dla puszystych. Jednocześnie rynek odzieży XXL wydawał się na tyle niszowy i atrakcyjny, że sklepy pojawiały się na mapie Polski jak grzyby po deszczu. Wiele z nich bardzo szybko i boleśnie przekonało się, że sprzedaż odzieży w dużych rozmiarach ma swoją specyfikę i nie jest to tak łatwa praca jak odzież w mniejszych rozmiarach. Jednocześnie nikomu nie przeszkadzała popularna wtedy nazwa – Puszysta Pani. Zdecydowana większość sklepów oraz producentów, żeby zaznaczyć profil swojej działalności właśnie taką etykietę przypinała w widocznym miejscu.
Jednocześnie szybko okazało się, że na rynku brakuje atrakcyjnych modeli odzieży w dużych rozmiarach dla młodszych kobiet. Niemal w każdym sklepie można było usłyszeć, że o to pytają Klientki. Jeszcze kilka lat temu sieciowe sklepy typu H&M nie oferowały odzieży wykraczającej poza rozmiar 42. Teraz Każda kobieta w rozmiarze 46 bez problemu się tam ubierze. Niektóre modele są dostępne nawet do 54 rozmiaru. Jednocześnie oferta odzieży XXL dalej pozostaje uboga w galeriach handlowych. Jaki jest tego efekt?
Młode kobiety o rubensowskich kształtach szukają dla siebie odzieży przede wszystkim w sklepach z dużymi rozmiarami. Co raz częściej mogą tam dla siebie znaleźć ciekawe propozycje. Jednocześnie nie chcą odwiedzać sklepów, które nazywają się Puszysta Pani. No cóż, jak powiedzieć koleżance z pracy, że ubieram się w sklepie Puszysta Pani? Jest liczna grupa kobiet, która ma z tym problem. Nawet patrząc na zachowanie kobiet noszących duże rozmiary można zauważyć, że 3 razy częściej wyszukiwana jest fraza sukienki plus size niż sukienki dla puszystych. Plus size? Otóż kolejne 2 słowa, które przyszły do nas z zachodu. Jak przetłumaczyć to na polski. Słowniki internetowe podpowiadają, że “duży rozmiar” i jest to dokładne tłumaczenie w oddaniu sensu. Jednocześnie nie jest to przetłumaczone 1 do 1. Plus size to inaczej rozmiar plus. Nie duży, nie puszysty, nie XXL, nie oceniający tylko plus. Dużo łatwiej zaakceptować taką nazwę młodej dziewczynie. A jeśli brzmi anglojęzycznie? Tym lepiej, bo dodaje to fasonu.
Dlaczego to robi aż taką różnicę, bo kobiety nie chcą czuć się oceniane. Nie chcą być pod etykietą duże rozmiary, ani puszysta pani. Wolą ubierać się w sklepie plus size. Jaki z tego wniosek płynie dla sklepów. Naturalną rolą osoby sprzedającej jest zbudować bezpieczne i komfortowe środowisko dla osoby odwiedzajacej sklep, żeby mogła w spokoju podjąć decyzję. Nie da się tego osiągnąć, kiedy kobieta stresuje się wchodząc do sklepu Puszysta Pani i obawia o to czy nikt znajomy jej nie widział, a zaraz po tym martwi się czy zmieści się w rozmiar 54 czy 56.
Przede wszystkim nie popadać w skrajności. Skoro do tej pory sklep nazywał się Puszysta Pani i osiągał dobre wyniki to radykalne zmiany nie są wskazane. Jednocześnie być może warto zacząć planować ruchy, które przyciągną również młodszą grupę kobiet. Tak się składa, że młode i do tego pracujące kobiety wydają znacznie więcej na garderobę niż starsze panie. Czemu nie wyjść im na przeciw? W końcu zmiana paru słów może zmienić efekt biznesowy sklepu. Nie odzież dla puszystych, ale odzież plus size lub w rozmiarach 46-64.